poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 5.

Siedziałam na plaży z chłopakami do 23. Później Niall odprowadził mnie do szkoły.
-No więc, jak Ci się z nami bawiło?- spytał
-Ahh... ciężko mi to przyznać, ale...- chwila wstrzymania- źle...
-No chyba żartujesz.. obrażę się na Ciebie.- powiedział chłopak.
-No przecież wiesz, że żartuję.- odparłam, ale on nadal był obrażony, a bynajmniej tak udawał.- No dobra ja już lecę, bo jutro muszę wstać.- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek i szybko odeszłam. Ciekawe jaka była jego mina. Tego się już niestety nie dowiem.
Poszłam więc w kierunku mojego pokoju. Po drodze mijałam pokój dyrektora. Wtedy usłyszałam głos mojej siostry. Chciałam jej powiedzieć "Dobranoc", ale coś kazało mi poczekać i posłuchać.
-Wiesz przecież, że Asia nie może się o niczym dowiedzieć...-powiedział dyrektor. Chwila. Przepraszam bardzo.. Co!? Gadają o mnie?
-Wiem.. Ale ona myśli, że nie mamy żadnej rodziny, a przecież..
-Koniec dyskusji. Wiesz, że jak się dowie to nasz plan szlak trafi?
-Tak wiem, przepraszam. A mogę jej powiedzieć chociaż o rodzicach?
-Żeby jeszcze zaczęła ich szukać? Dziecko Ty na prawdę postradałaś zmysły...
-Ale ona powinna wiedzieć, że oni żyją.!
-Ale ona tego nie zrozumie... Jeszcze zacznie ich szukać. Wnuczko, ona jest jak wasz tata. Zimna krew. Nie da rady z tą informacją pozostać w szkole... - dalszej rozmowy nie słyszałam, bo pobiegłam do pokoju. Jak oni mogą ukrywać takie informacje przede mną? Przecież powinnam wiedzieć, że dyrektorem jest nasz dziadek. Tak nasz DZIADEK. KREWNY. I TATA I MAMA ŻYJĄ.! Żyją.... przez tyle lat wmawiali mi, że zginęli w wypadku. Ale nie oni ŻYJĄ. W tym momencie już nie wiem, co mam zrobić płakać, czy się cieszyć. Ale nie powiem Sophie, że podsłuchiwałam. I dlaczego mam nie szukać taty? Ciekawe...Rozmyślałam dość długo nad tym wszystkim, ale gdy zorientowałam się, która godzina, poszłam spać. Jutro pierwsze zajęcia, więc trzeba wziąć się w garść i tego nie spaprać.



~*~



Pierwszą dzisiejszą lekcją miała być Obrona z panią, która najprawdopodobniej mnie nie lubi.
-Witam wszystkich na zajęciach. Nazywam się Andrea Sadys. -przedstawiła się. Jej nazwisko kojarzy mi się z sadyzmem, ale chyba nie tylko mi?.- Będę Was uczyła Obrony. Mam nadzieję, że dużo wyniesiecie z tej lekcji.- powiedziała, po czym pokazała jakąś pierwszą sztuczkę i kazała nam poćwiczyć.Po jakiś 5 minutach dodała- No to teraz czas pokazać, jacy silni tak na prawdę jesteście. Kto chce się ze mną zmierzyć?- cisza.- Nikt? No to może Asia?- Wiedziałam! Wiedziałam to! No, bo kto inny?- No nie bój się. Przecież Cię nie zjem. Najwyżej spalę.- hahah... pocieszające nie ma co, ale nie miałam wyjścia. Jakiś głos w środku podpowiadał mi, że dam radę, że jestem silna. To się sprawdziło, bo nie dość, że odparłam atak nauczycielki, to jakoś jej oddałam. Nawet nie wiem jak.- Tak jak myślałam, ta zła moc..- powiedziała pod nosem nauczycielka...
-Przepraszam bardzo, jaka zła moc?-spytałam troszkę ostro.
-Ahh.. nic takiego nie mówiłam- odparła nauczycielka.
-Chyba jeszcze nie oguchłam
-Cały ojciec, tak samo zła i pyskata...
-Proszę nie obrażać mnie i mojego ojca?
-Bo niby, co mi zrobi? Wstanie z martwych i mnie zabije? Dobry żart.
-Mój ojciec żyje! - wykrzyczałam
-Kto Ci takie bajki gadał?
-Dziadek..
-Przepraszam bardzo kto?- zamurowało ją. No tak przecież nie miałam o niczym wiedzieć... Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo właśnie nie kto inny jak mój DZIADEK wszedł do sali.
-Asia. Do gabinetu!- powiedział i wyszedł. Nie miałam wyjścia więc poszłam za nim.
-Co Ty sobie drogie dziecko myślisz? Z nauczycielami się nie kłóci, a pani Sadys jest trochę uciążliwa pod niektórymi względami i ona kochała Twojego tatę, więc mogłabyś czasem być milsza.
-Mam być milsza, bo kochała mojego tatę?
- To też, ale po pierwsze jest też nauczycielem.
-A czy ja chciałam tu chodzić do szkoły? Nie ja chciałam poznać siostrę. A tu się dowiaduję, że moi rodzice istnieją. I ja się pytam, czy to jest normalne?
-Nie, nie jest normalne. Nie mówiliśmy, bo i tak nikt nie wie, gdzie oni są. Twoja matka została uwięziona, a ojciec. Nie wiem, ale władają nim złe moce. Nie pora teraz na te rozmowy. Proszę Cię wyjdź i postaraj się nie wplątywać w tarapaty.
Wyszłam jak prosił, ale nie wróciłam na lekcje. Wyszłam z budynku i poszłam na plażę, potem zaczęłam biec, biec, biec. Biegłam coraz dalej. Podobno bieganie pomaga w myśleniu. Mi to nic nie dawało. Dobiegłam do jakiejś groty. Weszłam do środka. Było tam ciemno.Pomyślałam o tym, że przydałaby mi się jakaś latarka. Nagle mój talizman zaczął się świecić. Poszłam głębiej. Usiadłam na jakimś kamieniu i zaczęłam płakać. Dawno mi się to nie zdarzało. Pierwszy raz od paru lat płakałam. I nagle usłyszałam jakiś szum. Przestraszyłam się. Przede mną wyrósł jakiś cień, najpierw nie wiedziałam, o co chodzi, ale cień przekształcił się w człowieka. Człowiek był chyba młodszą wersją dziadka.
-Witaj kochanie.- powiedział.
-Tata?- spytałam cicho.
-Tak, jestem Twoim ojcem. I na początku przepraszam. Najprawdopodobniej więcej razy mnie nie zobaczysz. Ścigają mnie źli ludzie i nie możesz nikomu powiedzieć, że tu przybyłem. A jestem tu dlatego, że muszę Ci pomóc.- poczekał chwilę, aż przetrawię, to co powiedział.-  Wiem, że pewnie nigdy nam z Sophie tego nie wybaczycie, a w szczególności.Ty. Musisz tylko wiedzieć, że posiadasz niesamowitą moc, dlatego też ukryliśmy Cię w Polsce. To źle, że tu przyjechałaś. Powinnaś jak najszybciej stąd wyjechać. Źli ludzie i złe duchy się na Ciebie czają. A nauka nic Ci nie da. Jeszcze za wcześnie. Musiałabyś znaleźć swoją matkę. Ona by tu chyba najbardziej pomogła. Ja Cię nie nauczę, bo muszę stale uciekać, a takie życie nie jest dla Ciebie. Nie mogę Ci tego zrobić i tak za dużo cierpiałaś. Wiem, że poznałaś tu pary chłopców, oni Cię stąd zabiorą, wierzę w to. Jeden z nich mieszka w Irlandii. Pojedź do Dublina i znajdź sklepikarza imieniem John Seden on Ci pomoże.- powiedział i tak samo szybko jak się pojawił znikł.



****
Do dupy... Nie wyszło kompletnie... Ahh...